Solina Round dla Zosi. To był piękny bieg...
SOLINA, BIESZCZADY. W miniony piątek, 26 października, kilkadziesiąt osób pobiegło wokół Jeziora Solińskiego w ramach Solina Round dla Zosi. To było trudne wyzwanie. Do pokonania - 107 km linii brzegowej jeziora, ale nikt z uczestników nie narzekał, bo cel tego wysiłku był piękny - zwrócenie uwagi na nieuleczalnie chore, jak Zosia Mazurkiewicz, dzieci oraz na problemy, z jakimi borykają się każdego dnia ich rodziny.
Każda taka akcja warta jest popularyzacji, bo niesie ze sobą ważny przekaz. Jak pisali na profilu społecznościowym tego wydarzenia, jego organizatorzy:
"...Biegniemy z myślą o dzieciach z głęboką, wieloraką niepełnosprawnością, takich jak Zosia Mazurkiewicz. Inicjatywa ta nie jest związana ze zbiórką środków finansowych.
Bieg wokół Jeziora Solińskiego jest formą przekazu i zwrócenia uwagi na problem chorych dzieci i ich rodzin."(...)
Po 21-godzinnej sztafecie biegowej, wszyscy jej uczestnicy, cali i zdrowi, dotarli do mety. I wszyscy osiągnęli sukces...
Za podsumowanie tej pięknej akcji niech posłuży wpis ojca Zosi, który w imieniu całej rodziny dziękował za udział w solińskim biegu:
I tak to było... Wszystkim w imieniu Zofii dziękujemy, bo wyczyn był niebywale trudny.
Niestety, Zofia podziękować nie może, bo fizycznie nie ma takiej możliwości. Jak już wcześniej wspomniałem i jak zapewne wiecie, Zosia jest dzieckiem niepełnosprawnym. Czym jest niepełnosprawność? No cóż, kojarzy nam się ona z wózkiem inwalidzkim i z osobami jeżdżącymi na nich. Otóż, tak nie jest...
Wszystkie posty, które są umieszczane na profilu Zosi umieszczamy My, czyli rodzice. Odczucia, marzenia oraz wszystkie stany emocjonalne są w czystej postaci naszymi, a nie Zosi (niestety).
Zosia nie jest w stanie przeżyć bez pomocy innych osób jednego dnia! Stan fizyczny nie pozwala jej samodzielnie wykonywać żadnych czynności - nawet podstawowych, czyli picia, jedzenia, mycia się, ubierania i potrzeb fizjologicznych.
Nie jest w stanie powiedzieć nam, co ją boli, a jej padaczka lekooporna katuje ją kilkadziesiąt razy dziennie, powodując spustoszenia w organizmie.
Doświadczanie przez nas skrajnych sytuacji, takich gdy do dziecka przyjeżdża pogotowie, a ratownicy razem z lekarzem nie wiedzą co zrobić, a po transporcie do szpitala patrzymy w monitoring funkcji życiowych i liczymy każdą sekundę w oczekiwaniu na poprawę, jest czymś czego nie jest człowiek w stanie sobie wyobrazić, jeśli nie jest uczestnikiem takiego wydarzenia!
Bardzo słaba odporność Zosi wyłącza ją praktycznie ze wszystkich zajęć poza domem. Zapewnienie opieki takiej osobie nie trwa 21 godzin, tak jak nasz bieg Solina Round dla Zosi, tylko 24 godziny przez 365 dni w roku.
Chcę napisać, że jest to mój najdłuższy i najtrudniejszy "Maraton", "Tour" lub inna "Wyrypa" (w naszym żargonie) w życiu. "Maraton", który trwa, a skończy się wiadomo kiedy...
Nie ma tutaj miejsca na ból kostek, skurcze, dolegliwości żołądka lub niemoc - zejść z "trasy" nie można, a ten "Maraton" wciąż trwa!
Chcę też bardzo podziękować wszystkim tym, którzy są w codziennym suporcie przy Zofii. To oni: Niania Monika, Karol Mazurkiewicz - brat Zofii, Babcie, Ciocie, Wujkowie, wszyscy, którzy rehabilitują Zofię - Joanna Drwięga, Karolina Janusz, Justyna Milczanowska, Barbara Wojtowicz, Monika, Janusz, Krzysztof i wiele innych osób, które codziennie pracują nad Zofią, aby mogła lepiej żyć - wszystkiego, co najlepsze dla wszystkich.
Obyśmy zawsze mogli cieszyć życiem, tak jak tym wydarzeniem. Tego Wam wszystkim życzymy :)
Najnowsze od Marek
Skomentuj
Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.