czwartek, kwiecień, 25, 2024

Sobótkowe ogniska i psy na budach, czyli... Skała Wolańska we wspomnieniach Franciszka Kusala Fot. Arch. Fr. Kusal

Sobótkowe ogniska i psy na budach, czyli... Skała Wolańska we wspomnieniach Franciszka Kusala Wyróżniony

Historia Leska Napisał  wtorek, 26 październik 2021 21:56 wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę Galeria 0
Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Z przyjemnością otwieramy "drzwi" naszego portalu dla mieszkańców Leska i miło nam dziś zaprezentować wspomnienie pana Franciszka Kusala poświęcone niezwykłemu miejscu naszego miasta - Skale Wolańskiej.

...Skała Wolańska to miejsce bardzo bliskie sercu mieszkańców Leska. Od niepamiętnych czasów był to m.in. teren spotkań towarzyskich, opalania się, kąpieli, łowienia ryb, łapania hakami drewna płynącego Sanem. Z pewnością warta jest też własnej opowieści.

Skała była również miejscem, gdzie swoje różnorakie oblicza demonstrował San. Dlatego zdarzało się nam obserwować spokojny, wręcz leniwy nurt tej rzeki, ale bywało i tak, że ratowaliśmy psy płynące na budach, zagubione świnie, a także całe kopy siana. San bowiem przed wybudowaniem zapór wodnych w Solinie i Myczkowcach był bardzo "niesforną" rzeką.
To tam, przy wolańskiej skale, jeden z sąsiadów zaczepił bosakiem spory kloc drewna i próbował go wyciągnąć, jednak tenże okazał się zbyt ciężki i wciągnął go do Sanu. Na szczęście dla niedoszłego topielca, z pomocą przyszli mu inni mieszkańcy, którzy pomogli "nieborakowi" wyjść z wody.

Co roku nad Sanem przy Skale Wolańskiej "paliliśmy" także Sobótkę, a drewno na sobótkowe ogniska już kilka dni wcześniej zbieraliśmy wzdłuż brzegów Sanu.
Cóż to były za całonocne ogniska... Na Sobótki schodzili się wszyscy mieszkańcy wsi Posada Leska oraz bardzo wielu mieszczan z samego Leska. Śpiewaliśmy, tańczyliśmy, a dorośli mieszkańcy raczyli się w tym czasie mocniejszymi trunkami.
Cóż - takie to były piękne czasy...

Potem nastały nieco inne zwyczaje. W miejscu, gdzie dzisiaj jest Piekarnia Szelców utworzono wytwórnię masy asfaltowej do budowy dróg w Bieszczadach. Wytwórnia ta stała się bazą starych opon i oleju napędowego, skąd braliśmy paliwo na sobótki. W wiaderkach nosiliśmy ten olej nad San i toczyliśmy ciężkie opony przez całą Posadę. Dla wszystkich był to sygnał, że niedługo Sobótka.

Ta Sobótka dawała więcej dymu niż ognia. Nikt nie myślał o ekologii, ale było to bardzo "mocne" przeżycie dla wszystkich. Cóż, czasy się zmieniły i Skała Wolańska wygląda dziś, jak wygląda...

Wspomnienia, zdjęcia: Franciszek Kusal

Poniżej tekstu - GALERIA ZDJĘĆ

 

Czytany 1784 razy Ostatnio zmieniany wtorek, 26 październik 2021 22:01

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.