Olek Ostrowski - in memoriam... Wyróżniony
W takiej chwili serca bliskich zamierają w bezsilnym żalu i cierpieniu. Kiedyś nadejdzie dojmująca tęsknota i nawet gdy miną lata, cień smutku tkwić będzie w każdym, kto znał Olka. Ale dziś trzeba nam też pogodzić się z ceną, jaką przychodzi czasem zapłacić za pasje, za podążanie nieprzetartym szlakiem, za marzenia...
Olek Ostrowski - człowiek Bieszczad, poświęcający swoje umiejętności, odwagę i siłę ratowaniu innych, jako ratownik bieszczadzkiego GOPR pewnie nieraz ocalił czyjeś życie. Pewnie bywało, że niósł pomoc "niedzielnemu" turyście, który nieprzygotowany, niedostatecznie zaopatrzony w sprzęt, prowiant, odzież, niejako na własne życzenie popadał w tarapaty.
W sobotę rano Olkowi zabrakło łutu szczęścia. Był przygotowany, silny, znakomicie jeździł na nartach. Ale góra opierała się. Był również rozsądny, bo gdy złe warunki pogodowe zagroziły życiu wspinaczy - on i jego towarzysz zdecydowali się przerwać akcję i powrócić do bazy. Olek zrobił wszystko jak należy, ale zejście lawiny zakończyło jego wyprawę tragedią.
Każda wyprawa w wysokie góry niesie ze sobą ryzyko utraty życia. Wiedzą to wszyscy himalaiści, alpiniści, szerpowie... Nikt nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego. Nawet najlepiej przygotowana wyprawa może zakończyć się niepowodzeniem, choćby z powodu niespodziewanego kataklizmu... (tak było niedawno podczas trzęsienia ziemi w Tybecie).
Na tak dużych wysokościach ocena sytuacji zależy od dyspozycji chwili, gwałtownej zmiany pogody, pogorszenia stanu zdrowia, awarii sprzętu. Tysiące zmiennych wpływa na człowieka stojącego przed wyzwaniem, jakiego tzw. zwykli ludzie nawet sobie nie wyobrażają.
W Internecie, na Facebooku pojawiły się najróżniejsze komentarze towarzyszące informacjom na temat zaginięcia bieszczadzkiego wspinacza w górach Karakorum. Dominował żal i nadzieja na cud...
Jednak naprawdę smutne i jednocześnie wkurzające było umieszczanie przez niektórych internautów zjadliwych komentarzy w rodzaju "sam sobie winien", "po co tam szedł"...
Odpowiadam tym wszystkim malkontentom, siedzącym w fotelach i krytykującym postępowanie Olka: nie macie racji, po stokroć - nie macie racji!
Olek Ostrowski wpisuje się w długą, bardzo długą listę "wariatów życia". Ludzi z pasją - wspinaczy, żeglarzy, pilotów, podróżników, odkrywców, naukowców, którzy przekraczali granice ludzkich możliwości, wyznaczali nowe szlaki, szli "pod prąd" i dopełniając wszelkich starań, liczyli się z ceną, jaką mogą za swoją pasję życia zapłacić...
Ale to dzięki takim ludziom nasza cywilizacja rozwija się, wciąż potrafi fascynować i dawać nadzieję, że życie to nie tylko walka o byt i "wyścig szczurów".
Nie płaczmy nad Olkiem. On tego nie potrzebuje. Pozostanie w pamięci rodziny i przyjaciół, i w naszej. A tam, daleko niech góry nad nim będą jak niebo, a niebo nad nim...
Najnowsze od Marek
Skomentuj
Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.