czwartek, grudzień, 12, 2024

Śledztwo w sprawie zrzucania ścieków do Sanu zbliża się ku końcowi Foter

Śledztwo w sprawie zrzucania ścieków do Sanu zbliża się ku końcowi Wyróżniony

Lesko i okolice Napisał  poniedziałek, 15 maj 2017 08:42 wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę 0
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

LESKO, BIESZCZADY, PODKARPACIE. Prokuratura Rejonowa w Brzozowie oczekuje już tylko na wyniki badań próbek gleby. Wyniki tego badania mają wskazać czy ścieki komunalne zrzucane w Lesku do rzeki skaziły środowisko. Tym samym śledztwo w sprawie nieprawidłowości w leskiej oczyszczalni ścieków zbliża się ku końcowi.

Pierwsze sygnały o zanieczyszczeniu Sanu zaczęły pojawiać się już w 2010 roku. Mieszkańcy naszego miasta zgłaszali widoczne na rzece nieczystości. Sprawa trwała w "zawieszeniu" kilka lat, aż wreszcie doniesieniami o skażeniu rzeki zajęła się prokuratura brzozowska. Wszczęto śledztwo pod kątem nieprawidłowości w funkcjonowaniu leskiej oczyszczalni ścieków.

Ustalono, że proceder zrzucania ścieków na „ostro” mógł trwać nawet 5 lat. W tym czasie do Sanu mogły trafić olbrzymie ilości nieczystości, które popłynęły w dół rzeki. Obszar, w którym dokonywano zrzutów jest w sąsiedztwie ujęcia dla Leska i wchodzi on w skład strefy Natura 2000, czyli terenu szczególnie chronionego.

Śledczy ustalili jak ścieki zaczęły trafiać do Sanu. Okazuje się, że w Lesku około 30% kanalizacji sanitarnej jest spiętej z kanalizacją burzową. W okresie intensywnych opadów oczyszczalnia nie jest w stanie przyjąć wszystkich ścieków bytowych wymieszanych z wodą burzową. Dlatego wykonano „lewe” obejście prosto do Sanu, co chroniło oczyszczalnię przed zalewaniem.
Gdy wybuchła afera z oczyszczalnią obejście zaczopowano.

Śledczy z Brzozowa ustalają obecnie czy kilkuletnie zrzucanie zanieczyszczeń komunalnych wprost do rzeki zagrażało środowisku i ludziom. Pobrane próbki gleby bada Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

Jak poinformował Marcin Bobola, prokurator z Prokuratury Rejonowej w Brzozowie, po uzyskaniu końcowych wyników badań zostanie podjęta decyzja o ewentualnym postawieniu zarzutów. Jak na razie postępowanie prokuratury jest prowadzone w sprawie, a nie przeciw konkretnym osobom.

Źródło: Prokuratura Rejonowa Brzozów, esanok


Komentarz red.

Lesko przez ostatnią dekadę mocno się zmieniło. Władze miasta sporo zrobiły dla poprawy warunków życia mieszkańców, ale - i jest to poważny zarzut - nie dołożyły wystarczających starań, by pozyskać środki na remont miejskiej kanalizacji.
Ledwie kilkadziesiąt metrów od Ratusza istnieją domy nieskanalizowane, a "tajemnicą poliszynela" było (i jest) dzikie podłączenie jednej trzeciej gospodarstw do kanalizacji burzowej. Można przypuszczać, iż było to ze strony władz miasta wybranie "mniejszego zła", bo lepiej, by mieszkańcy Leska mieli jakiekolwiek skanalizowanie niż żadne, ale... sprawę "przysypano", jak rury ziemią i najwyraźniej brak było pomysłu (woli?) i determinacji, aby ten tymczasowy twór kanalizacyjny uporządkować.
Okazało się, że "jakoś to będzie" nie będzie trwało wiecznie, a skutki takiej sytuacji mogą być poważne.
Przez wiele lat nie udało się miastu pozyskać środków na tak ważną, jedną z podstawowych potrzeb mieszkańców, jaką jest sprawna i powszechna kanalizacja.Dorobiliśmy się za to wypasionego basenu. To prawda, fajnie jest mieć nowoczesne kąpielisko, ale chyba wolałbym, aby płynący nieopodal San był czysty, bez komunalnego smrodku, a leszczanie korzystali powszechnie z nowoczesnej kanalizacji.
Oznaką dobrze zarządzanego miasta są przede wszystkim dwie, bardzo "przyziemne" rzeczy - dobre drogi i czyste otoczenie. Czyste oznacza tu sprawne funkcjonowanie odbioru śmieci od mieszkańców i właśnie powszechną, skuteczną kanalizację.
Jak to wygląda w Lesku? Najwyraźniej coś tu śmierdzi. Zaczopowanie rury chyba nie wystarczy...

(md)

Czytany 1601 razy Ostatnio zmieniany poniedziałek, 15 maj 2017 08:51

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.