czwartek, grudzień, 12, 2024

Czy można było uratować Olka Ostrowskiego? Nie sposób tego dziś rozstrzygnąć, ale niesmak pozostaje...

AKTUALNOŚCI Napisał  piątek, 31 lipiec 2015 11:29 wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę 0
Oceń ten artykuł
(3 głosów)

W wypowiedzi dla radia RMF FM, himalaista i narciarz Andrzej Bargiel przyznał, że "wstyd mu za wspinaczy, którzy byli w bazie pod Gaszerbrumem, bo nikt się w te poszukiwania nie zaangażował".

Według dotychczasowych informacji, po 12-godzinnej wspinaczce na wierzchołek Gaszerbrum II himalaiści (Olek Ostrowski i Piotr Śnigórski - red.) zawrócili z wysokości ok. 7600 m i wycofywali się do niższych obozów na nartach. Między drugim a pierwszym obozem Śnigórski utracił kontakt wzrokowy z jadącym za nim partnerem.

Inną wersję wydarzeń przedstawił jednak w rozmowie w RMF FM Andrzej Bargiel. Jak powiedział, Aleksander Ostrowski jechał pierwszy. "- Trawersował nad serakami i niestety urwała się deska (deska śnieżna, forma lawiny - red.), która go zabrała i wpadł razem z tą lawiną do szczeliny. - Tak to wyglądało. Piotr to widział, próbował tam pomóc, też był w szoku" - dodał Bargiel.

Wyjaśnił, że "teren był na tyle trudny, że Piotr nie był w stanie sam nic zrobić". - Krzyczał i zrobił, co mógł - powiedział Bargiel. Dodał, że później zjechał do obozu pierwszego i tam czekał.

Andrzej Bargiel wraz z towarzyszącym mu himalaistą chciał iść w górę z Szerpami, ale nie zgodził się na to porucznik łącznikowy pakistańskiej armii. Zaś wyjście w wysokie góry bez Szerpów, jak zaznaczył A. Bargiel - "byłoby zupełnie bez sensu".
 
Jak dodał, pod Gaszerbrumami nie ma już nikogo. - Napatrzyliśmy się też, jak to wszystko wygląda i szczerze mówiąc, trochę mi wstyd za tych wszystkich wspinaczy, którzy byli tam w tej bazie, bo nikt się w te poszukiwania nie zaangażował - powiedział Bargiel.

Przyznał również, że "standardy, które panują teraz w górach, są bardzo przykre". - Nie wiem w ogóle, co ci ludzie mają w głowach. Obserwuję to i to jest niezdrowe, że dla ludzi wchodzenie na szczyt nie jest niebezpieczne, a pomaganie ludziom jest niebezpieczne - zaznaczył.

Jakby nie dosyć tragedii, cieniem na wydarzenia na Gaszerbrum kładzie się ta opowieść. Pozostawiamy ją bez komentarza.

(md)

Źródło: RMF FM, TVN24

Czytany 2017 razy

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.