Polska od 100 lat. Z wojennej pożogi
POLSKA. Fakt, że żyjemy w niepodległym kraju, to wielki dar od historii. Że możemy używać własnego języka, uczyć się w polskich szkołach, wspólnie budować przyszłość, a nawet spierać się - na własny rachunek. 100 lat temu zawierucha wojenna przetaczająca się przez Europę i walczące ze sobą mocarstwa odpowiedzialne za rozbiór Polski - wszystko to stworzyło nam szansę na odzyskanie państwowości. I my tę szansę wykorzystaliśmy.
Gdy zamach w Sarajewie w 1914 r. stał się dla skłóconych mocarstw pretekstem do wybuchu wojny, która szybko przerodziła się w konflikt światowy, nikt jeszcze nie podejrzewał, że wyniszczające działania na frontach wojennych, a niebawem widmo rewolucji bolszewickiej stworzą szanse odrodzenia się naszej państwowości. Również, niezależnie od opcji politycznych, w chwili wybuchu I wojny światowej chyba żaden z polskich polityków nie wierzył w pełną niepodległość Polski.
Do 1914 r., także żadne z państw zaborczych nie miało konkretnych planów odbudowy polskiej państwowości. Ogólnikowe deklaracje, nawet te najbardziej przychylne Polakom, dawały tylko nadzieje na jakiś rodzaj autonomii, a np. tajne plany niemieckie zakładały stopniową pełną germanizację terenów Polski.
Państwa zachodnie też nie były zainteresowane niepodległą Polską. Będąc w sojuszu z Rosją przeciw Niemcom, uważały "sprawę polską" za wewnętrzny problem Rosji.
Jeszcze w 1916 r. minister spraw zagranicznych Rosji zawarł z premierem Francji umowę, uznającą sprawę polską za wewnętrzną sprawę rosyjską, a brytyjscy politycy deklarowali, że odbudowa niepodległej Polski odgradzającej Niemcy od Rosji byłaby błędem z punktu widzenia Wielkiej Brytanii.
Tymczasem od początku wojny przez ziemie polskie przewalały się wielkie armie skonfliktowanych zaborców. Zniszczenia wojenne były ogromne, ciężar kontrybucji i taktyka spalonej ziemi pustoszyły nasz kraj. Dopiero zmienne losy wojny, przesuwanie się frontów, wykrwawiające się armie, które potrzebowały nowych zaciągów oraz wybuch w 1917 r. rewolucji w Rosji i groźba podobnej w Niemczech zmieniły spojrzenie najważniejszych uczestników światowej dyplomacji na "sprawę polską".
Istotnym momentem dla Polaków było uzyskanie poparcia dla naszych starań ze strony rodzącego się mocarstwa światowego - Stanów Zjednoczonych. Stało się to możliwe dzięki m.in. intensywnym zabiegom polskich polityków na emigracji.
Ignacy Jan Paderewski przeprowadzał serię narad z prezydentem Stanów Zjednoczonych Woodrow'em Wilsonem, których efektem było orędzie Wilsona ze stycznia 1918 r., w którym znalazło się ważne dla sprawy polskiej stwierdzenie: „Należy utworzyć niezależne państwo polskie, które będzie zajmować terytoria zamieszkane przez niezaprzeczalnie polską ludność i któremu należy zapewnić bezpieczny i swobodny dostęp do morza...”, co w Polsce przyjęte zostało z entuzjazmem.
Kiedy 11 listopada 1918 roku, w wagonie kolejowym w lasku Compiegne pod Paryżem, dogorywające, zmagające się z rewolucją Niemcy podpisywały akt kapitulacji i tym samym kończyła się I wojna światowa, w Królestwie Polskim, Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu naczelne dowództwo nad siłami zbrojnymi. Trzy dni później, 14 listopada przejął on władzę cywilną. Rada Regencyjna uległa rozwiązaniu, a Królestwo Polskie przeistoczyło się formalnie w Republikę Polską - zaczątek II Rzeczypospolitej.
Enztuzjazm Polaków po czasach niewoli był ogromny, mimo strasznych wojennych zniszczeń, wyraźnego podziału cywilizacyjnego zaborów i równie istotnych podziałów wśród polityków tworzących zręby polskiej państwowości, ruszyliśmy do odbudowy kraju.
Dzięki determinacji milionów Polaków - tych bogatych, i tych biednych, wykształconych i niepiśmiennych, katolików i wyznawców innych religii, których w II Rzeczpospolitej nie brakowało, tak szybko mogła odrodzić się i odbudować nasza Ojczyzna.
Warto o nich pamiętać dziś, kiedy wolna Polska wydaje się nam czymś oczywistym i niepodważalnym.
(md)
Najnowsze od Marek
Skomentuj
Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.