Celtycka dynia czy słowiański dziad? To złe pytanie...
Co rok, wraz ze zbliżaniem się daty 1 listopada zaczyna w Polsce odżywać dyskusja na temat słuszności "zaszczepiania" wśród Polaków celtyckiego w swoich korzeniach święta Halloween. Przeciwstawia mu się m.in. słowiańskie obrzędy "Dziadów". Czy wskazywanie Zaduszków jako naszej "odpowiedzi" na anglosaskie Halloween, to w pełni świadome działanie? Chyba nie do końca, bo jedna i druga tradycja sięga czasów przed chrześcijaństwem, które "walcząc" o rząd dusz musiało zaadaptować pogańskie obrzędy na swoje potrzeby.
Wielu Polaków, zwłaszcza o tradycyjnych poglądach, drażni halloweenowa moda coraz wyraźniej przyjmująca się wśród młodych ludzi, którzy wolą amerykańską "kpinę" ze śmierci niż swojskie smutki i zadumy nad kruchym losem człowieka. Szczególnie aktywny w tej materii jest Kościół katolicki, który jednoznacznie potępia zabawy halloweenowe.
Jednak czy mówienie, że przecież my, Słowianie mamy swoje tradycje, opisywane m.in. przez romantycznych wieszczów, ma sens? Chyba jednak nie, bo zarówno opisywane przez Mickiewicza obrzędy "Dziadów", jak i celtyckie Samhain, przemianowane z czasem na Halloween są świętami o podobnej genezie - przesilenia letnio-zimowego i sięgają czasów, jak można by rzec - pogańskich.
Celtyckie klimaty...
Wigilia celtyckiego Samhain, kultywowanego (pod różnymi nazwami) m.in. na terenie Irlandii, Francji i Wielkiej Brytanii przypadała 31 października. Podczas tego święta (w nocy z 31 października na 1 listopada) Celtowie czcili duchy przodków. I właśnie od Samhain wywodzi się inne, późniejsze święto - Halloween, które jednak mocno odseparowało się od swojego celtyckiego rodowodu.
Chrześcijaństwo, które do IX wieku obchodziło święto zmarłych w maju, starało się niejako "zaanektować" stare obrzędy, nie tylko zdecydowanie je potępiając, ale "umieszczając" własne święta w terminach pokrywających się z datami wcześniejszych wierzeń. Dlatego, po 835 roku, gdy uroczystość Wszystkich Świętych została przeniesiona z maja na 1 listopada, pod wpływem chrześcijaństwa powoli zanikały obchody Samhain.
W XIV wieku wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych zostało wprowadzone do liturgii rzymskiej i upowszechnione w całym Kościele. Dzień poprzedzający to święto nazywano „All Hallows’ Eve”, co oznaczało Wigilię Wszystkich Świętych, kiedy to ludzie modlili się za zmarłych przed dniem Wszystkich Świętych.
Na początku XVII wieku i XVIII wieku w Irlandii niektórzy zaczęli wracać do dawnych pogańskich zwyczajów, w All Hallows’ Eve”, później skracając nazwę święta jako Halloween.
Amerykański patent?
Do Stanów Zjednoczonych Halloween przywędrowało w latach 40. XIX wieku za sprawą imigrantów z Irlandii. W drugiej połowie XX wieku święto trafiło do zachodniej Europy, a po upadku żelaznej kurtyny pod koniec XX wieku dotarło do środkowej i wschodniej Europy.
Dziś Halloween to tak naprawdę wielka machina komercyjna i niewiele ma już wspólnego z celtyckim Samhain. Doszukiwanie się w nim zagrożeń dla obrzędów katolickich jest niedorzeczne, bo halloweenowym zabawom zdecydowanie bliżej do brazylijskiego karnawału niż do sabatu czarownic...
Słowiańskie Zaduszki
Pomyłką jest także stawianie jako "słusznej" przeciwwagi dla Halloween, naszych obrzędów zadusznych, bo one są po prostu słowiańskim odpowiednikiem celtyckiego święta Samhain i również dotyczyły przesilenia letnio-zimowego. Dziady to słowiańskie święto obchodzone w nocy z 31 października na 1 listopada. Były to zwyczaje, rytuały i obrzędy związane z obcowaniem żywych ze zmarłymi przodkami.
W zależność od regionu nazywano je radecznicą, czy zaduszkami.
Jednym z obrzędów zaduszkowych, który miał pomóc duszom w ogrzaniu się i niebłądzeniu, było zapalanie ognisk na rozstajnych drogach. Pozostałością tego zwyczaju są współczesne znicze zapalane na grobach.
W przypadku "dziadów", Kościół katolicki usiłował je zmarginalizować, a następnie zlikwidować. Nie mogąc jednak całkowicie zwalczyć tego dość popularnego święta pogańskiego, zmuszony został z czasem zaakceptować i włączyć część jego tradycji w ustanowione na 2 listopada własne święto Zaduszek, które do dziś jest obchodzone.
Co pozostało?...
Co zagraża współczesnym obchodom święta zmarłych? Z pewnością nie tak krytykowane Halloween, czy niszowe powroty do starosłowiańskich świąt przesilenia letnio-zimowego. Tym, co sprawia, że obecne Zaduszki często bardzo niewiele mają wspólnego ze zwyczajem czczenia pamięci przodków, jesteśmy my sami.
Momentami aż zbytniej dbałości o zewnętrzne oznaki tego święta - coraz większe znicze, coraz okazalsze kwiaty, wieńce, mogiły... - nie towarzyszy bowiem głęboka duchowość. Nierzadka jest sąsiedzka "rywalizacja" i rewia cmentarnej "mody", ale na każdym cmentarzu nie brak też wspaniale utrzymanych grobów, tonących 1 listopada w kwiatach i świecach, obok których od lat "kulą" się te coraz bardziej zapomniane. Ani jedna świeca i kwiat z tych "sytych" mogił jakoś nie może spaść na samotnych "sąsiadów"... Bez trudu również każdy z nas potrafiłby przytoczyć rozmowy, jakich nigdy nie powinien usłyszeć przy grobach przodków - bliskich i tych całkiem nieznajomych.
Czy aż tak pochłonięci jesteśmy doczesnością, a śmierć pozostaje tak silnym tabu, że clou święta zmarłych stają się czynności, które miały być tylko jego uzupełnieniem?
Oby nie, bo wszyscy ku jednemu zmierzamy, a tym, co może okazać się cenne dla każdego bez wyjątku jest szczera pamięć bliskich i wspomnienia przekazywane nie od święta, ale w najzwyklejszy dzień, godzinę i chwilę...
(md)
Najnowsze od Marek
Skomentuj
Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.