piątek, marzec, 29, 2024

Warner Bros Polska

RECENZJA: "Obecność 2", czyli strach przemijający...

Ona, on i film Napisał  piątek, 15 lipiec 2016 01:26 wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę Media 0
Oceń ten artykuł
(1 głos)

Sequele, szczególnie filmów grozy rzadko bywają udane, dlatego z mocną nutką niepewności wchodziłam na salę kinową na nowy film James’a Wan’a pod tytułem „Obecność 2”. Obawiałam się dojenia całkiem dobrego tytułu, bo pierwsza część serii wgniotła mnie w fotel i nawiedzała nocami, a przede wszystkim była bardzo udanym i dopracowanym straszakiem.

Małżeństwo z pierwszej części horroru - Lorraine i Ed Warren wciąż tropią niewyjaśnione zjawiska paranormalne, jednak postać grana przez Vere Farmiga doświadcza wizji, w której jej mąż ginie w brutalny i specyficzny sposób. Dlatego powstaje pomysł „emerytury” i niebawienia się więcej w pogromców duchów.
Tymczasem gdzieś w Anglii, w domu samotnej matki z czwórką dzieci, mieszczącym się przy Emfield Lane, zaczynają się dziać dość dziwne rzeczy i nikt nie ma pojęcia, co się dzieje. Jak się okaże, w domu obecna jest jakaś istota i niestety nie jest to przyjazny duszek Kacperek. To nie wiadomo, co upatruje sobie za ofiarę OCZYWIŚCIE najmłodszą mieszkankę domu.
I tak oba wątki filmu idą sobie spacerkiem obok siebie w milczeniu, by w końcu złapać się za rączki i pobiec w stronę zachodzącego słońca, choć widz trochę na to poczeka... Tak konkretnie to ponad dwie godziny.
Do samego przyjazdu państwa Warrenów film rozwija się bardzo powoli, ale konkretnie i bez owijania w bawełnę. Dłużyzny się zdarzają, ale tylko by budować klimat, co uważam za duży plus, bo dzisiejsze horrory stawiają głównie na szybkie screamery, a nie na wykorzystywanie momentów prawdziwej grozy.
Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do charakterystycznej dla tego gatunku emocjonalnej sinusoidy typu "straszymy - odpoczynek" i tak w kółko, to będzie mile zaskoczony, bowiem druga część „Obecności” rozwija się według zasad Hitchcockowskich - najpierw mamy trzęsienie ziemi, a potem napięcie już tylko rośnie.
Przez pierwsze 40 minut filmu widz raczej nie weźmie oddechu między scenami napięcia, kolejny plus. I tu plusy się kończą, w dalszej części filmu napięcie opada, a fabuła zwalnia, szczególnie, gdy pojawia się schemat znany z pierwszej części horroru, czyli proces nagrywania, katalogowania i badania dziwnych wydarzeń.
Film delikatnie wpada w znane klisze, lecz nie tonie w nich, jedynie (może) zakończeniem, ale to chyba jak zawsze, łatwo przewidzieć.
Aktorsko jest podobnie jak w części pierwszej -  poprawnie, a dialogi (niestety) też nie są z gatunku tych oryginalnych i chwytający widza za... krtań.
Istotną zaletą filmu jest umiejscowienie wydarzeń w latach 70. - bez całej współczesnej nam technologicznej otoczki. A w ogóle ktoś potrafi sobie wyobrazić straszenie jakiegoś nerda siedzącego przed komputerem, albo dziewczynki naparzającej w Angry Birds na smartfonie? No nie wydaje mi się...
W filmie widać także zabawę konwencją. W normalnych horrorze, gdy wezwana zostaje policja, żeby zbadać dziwne wydarzenia, zazwyczaj nic nie znajduje i odjeżdża, zostawiając rodzinkę podejrzewającą siebie nawzajem o początki schizofrenii, ale nie tutaj. W „Obecności 2” zjawiska paranormalne dzieją się na oczach wielu świadków i tajemnicza istota ma głęboko w poważaniu, kto na to wszystko patrzy. Co jest piękne.
Warto również pochylić się nad oprawą muzyczną i tutaj kolejne pozytywne zaskoczenie - w tle najczęściej odgrywany jest słynny utwór Johna Cage’a „4’33”, czyli po prostu cisza. Nic tak nie buduje napięcia jak trzeszcząca podłoga, szum liści na wietrze i... ta zjawa stojąca na końcu korytarza.

Reasumując: „Obecność 2” to nie kino wybitne, ale dobre w obrębie gatunku, dlatego przyznaję 3 gwiazdki na 5, bo można obejrzeć, można się wystraszyć, ale po seansie raczej nic z tego strachu nie pozostanie.

Recenzją napisała: SLUTZ

Czytany 6514 razy Ostatnio zmieniany piątek, 15 lipiec 2016 01:39

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.