Śmierć 4-letniej Oli. Czy można jej było zapobiec?
LESKO, PODKARPACIE. Jak już informowaliśmy, w czwartek 8 marca, w leskim szpitalu zmarła nagle 4-letnia Ola. Obecnie sprawę tę prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie. Dziś wiadomo już, że mama dziewczynki przez cztery dni trzykrotnie zwracała się o pomoc do lekarza rodzinnego i za każdym razem była odsyłana do domu bez zlecenia dodatkowych badań mimo utrzymujących się dolegliwości.
Z informacji, jakie zamieścił dziennik Fakt wynika, że tragedia dziecka i rodziców rozgrywała się przez cztery dni. Dziewczynka poczuła się źle w niedzielę 4 marca br. 4-latka dusiła się, kaszlała i pojawiały się wymioty. Matka zaprowadziła córkę do przychodni, gdzie lekarka zdiagnozowała zapalenie krtani. Niestety, po powrocie do domu, stan zdrowia dziecka pogorszył się.
Dziecko ponownie trafiło do tej samej lekarki, która znów nie zleciła żadnych dodatkowych badań. W czwartek mama zabrała córeczkę po raz trzeci do przychodni. Czterolatce zapisano antybiotyk.
W domu stan zdrowia dziewczynki nie poprawiał się, a kiedy dziecko ponownie zaczęło wymiotować, zrozpaczeni rodzice zawieźli córeczkę prosto do szpitala, gdzie dziewczynka zemdlała na rękach ojca i już nie odzyskała przytomności.
Akcja reanimacyjna, trwająca 2,5 godziny - niestety - nie przyniosła rezultatu. Ola zmarła.
W wypowiedzi dla dziennika Fakt, rodzice Oli podkreślili, że nie chcą nikogo pochopnie obwiniać, ale liczą że sprawa śmierci ich córeczki zostanie rzetelnie wyjaśniona.
Źródło: Fakt / Radio Zet
Najnowsze od Fiolka
Skomentuj
Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.