Leski basen na pół gwizdka
Wszyscy jesteśmy już bardzo zmęczeni czasami epidemii, licznymi ograniczeniami, izolacją i strachem przed chorobą. Dlatego każdą, nawet najmniejszą oznakę powrotu do normalności traktujemy z wielką nadzieją i potrafimy się nią cieszyć. Nie dziwne zatem, że kiedy rząd ogłosił niedawne poluzowanie obostrzeń - otwarcie od 12 lutego basenów - wszystkim miłośnikom wodnej rekreacji mocniej zabiły serducha i zaczęli powszechne i szybkie "odkurzanie" strojów kąpielowych, klapeczek i czepków. Również mieszkańcy Leska znaleźli dobrą nowinę na stronie naszego Aquariusa - plakat z informacją, iż także leski basen otwiera swoje podwoje i zaprasza wszystkich klientów. Nic, tylko wykorzystać tę szansę na chociaż trochę wodnej radości w te ciężkie, zimowe czasy...
I co? I... nic. Bo - jak pięknie ujął to ks. Józef Tischner: "Są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda."
Leski basen jest tego skuteczna ilustracją.
A było to tak... (oczami świeżo upieczonej miłośniczki wodnej rekreacji):
...Kiedy przeczytałam na plakacie, że basen w Lesku jest otwarty dla wszystkich, tylko w saunie jest limit osób, zadzwoniłam do Marka i mówię - idziemy! :)
Dzień wcześniej wszystko przygotowałam, przeszczęśliwa, że wreszcie basen, woda, że wraca normalność...:)
Z tej radości zaplanowałam już również wyjście z Zuzią i Eweliną w niedzielę. Myślę sobie - Zuzia brodzik, a później może i na ten większy ją weźmiemy... :) Nawet zadzwoniłam na basen dzień wcześniej z pytaniem, czy aby nie ma jakiś zapisów, bo wiadomo, limit osób, ale okazało się, że nie, nie ma...:)
Już w myślach widziałam jak pływam, fakt, że tylko 5 metrów, ale... ;) pływam! :)
I tak, pełni optymizmu i radości jak rasowe "poranne rekiny", bladym świtem przed 8.00 pojechaliśmy dziś na basen.
Pierwszym kamyczkiem, który nieco zmącił mój, wydawałoby się, nie do zmącenia spokój, był widok pustawego parkingu. Mówię więc do Marka, że coś pustawo, czyżby ludzie w Lesku nie stęsknili się za basenem? No nic, żadna przeszkoda, najwyżej będziemy sami... :)
Wchodzimy do środka, grzecznie ściągamy kurteczki i pakujemy do szafek, ubieramy klapeczki i ruszamy kupić bilety.
Widok basenu zaskoczył nas oboje. - Marek, patrz, ale w rekreacyjnym nie ma wody, no nie ma... - to już nie kamyczek, ale cały głazior zburzył moją radość i nadzieję na wodny poranek.
Pytanie do pani sprzedającej bilety kończy nasz krótki sen o radości wodnych masaży i szemrzącej sztucznej rzeki. Otwarty jest, ale tylko basen sportowy, ten rekreacyjny nadal pozostaje zamknięty.
- Mówi pani, że tylko sportowy jest czynny? Sportowy...? Ja nie chcę na sportowy. Ja chcę na rekreacyjny!
Tłumaczenie pani w recepcji brzmi... smutno: - Może otworzymy, ale za dwa tygodnie, jak będzie wiadomo czy baseny będą nadal otwarte.
Klapki i nadzieje nam opadły...
Wracamy grzecznie ubieramy buciki, kurtki i wychodzimy... Zapomniałam wspomnieć - jestem wściekła... Bo przecież tak się cieszyłam, że basen, że woda, że pływanie...
Sprawdzam jeszcze raz plakat zapraszający do leskiego Aquariusa: no nic, kompletnie nic, ani słowa, że otwarty będzie tylko sportowy basen. Za to zapraszają WSZYSTKICH KLIENTÓW. Jakich wszystkich, dumam, jakich wszystkich?!
No nie daje mi ten bałagan informacyjny spokoju, więc dzwonię do pływalni w Sanoku, która również powinna być otwarta. - Dzień dobry, czy basen jest czynny?
- Tak, oczywiście - miły damski głos w słuchawce wlewa nieco nadziei w moje skołatane nerwy. - Rekreacyjny również. Nieczynna jest tylko sauna i jacuzzi.
Radość wróciła! Pakujemy graty, wskakujemy do auta i jedziemy. Jak się kobieta uprze...;)
Po drodze, z ciekawości i dla świętego spokoju, jeszcze sprawdzam plakat na stronie internetowej sanockiego basenu. Jest jasna informacja o otwarciu sanockich basenów z wyjatkiem jacuzzi i sauny. Wszystko się zgadza. Tu prawda jest jedna...
I tak myślę, otwierając drzwi sanockiej pływalni, czy naprawdę ciężko było napisać na plakacie Aquariusa, że obiekt jest otwarty tylko w części, aby oszczędzić sporej grupie tych "mniej sportowych" amatorów kąpieli rozczarowań, straconego czasu i nerwów!?
Ile osób przyjechało i odeszło, tak jak ja?...
Już nawet nie wnikam, dlaczego basen rekreacyjny w Lesku nie jest owarty, skoro Sanok mógł..., a również finansowo nie jest mu lekko, jak wszystkim w czasach covidowych zamknięć.
A mały plusik? Nie byłoby tego tekstu, gdyby na plakacie leskiego Aquariusa była napisana tylko PRAWDA, a nie PÓŁPRAWDA, żeby nie powiedzieć po tischnerowsku - g... prawda.
Najnowsze od Fiolka
Skomentuj
Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.